Tańszy nie znaczy lepszy
Mimo iż z końcem lipca odebrano chodnik przy ulicy Rogera, w dalszym ciągu krzątają się po nim ekipy robotników. Powód? Inspekcja wykazała szereg usterek, które teraz trzeba poprawiać. Niektórzy twierdzą, że zmarnowano publiczne pieniądze.
Chodnik przy ulicy Rogera od lat prosił się o remont. Jego fatalny stan spędzał sen z powiek władzom gminy. Wreszcie znalazły się pieniądze w Urzędzie Marszałkowskim. Gmina mogła otrzymać na ten cel aż 550 tys. zł. Część z radnych chciała wykorzystać tę sumę na budowę nowego chodnika w Kolonii Renerowoskiej. Okazało się jednak, że pieniądze muszą zostać wykorzystane na remont, nie na budowę. Wybór padł więc na ulicę Rogera w Rudach. Wypełniono odpowiedni wniosek a gmina przygotowała kosztorys i projekt. Ten jednak okazał się dla wszystkich zaskoczeniem. Wynikało z niego, że remont odcinka chodnika o długości 1300 metrów to koszt około miliona złotych!
Dam pieniądze
Mimo to, marszałek zgodził się na taką sumę. Gmina, zorganizowała przetarg na wykonawcę. – Wszystkie oferty, które otrzymaliśmy, oscylowały wokół miliona złotych. Tylko jedna firma zdecydowała się na wykonanie zadania za połowę kwoty, czyli za niecałe 500 tys. zł. Po zasięgnięciu referencji zdecydowaliśmy się na jej wybór – mówi Bogusław Wojtanowicz, wicestarosta Kuźni Raciborskiej.
Z początkiem lipca rozpoczęły się prace na chodniku. – Miałem możliwość przyglądania się pracom ekip robotników. Odtworzeniem chodnika zajmowały się dwie grupy remontowe. Jedna pracowała od strony centrum Rud, druga natomiast od okolic cmentarza. Do prac wykonywanych przez pierwszą nie miałem większych zastrzeżeń, jednak druga lekceważyła podstawowe zasady sztuki budowlanej, nie mówiąc o szczegółowych wytycznych zawartych w projekcie – mówi Manfred Wrona, przewodniczący rady miasta Kuźni Raciborskiej i mieszkaniec Rud.
Nikt mnie nie słuchał
Mimo zastrzeżeń Wrony 29 lipca odebrano inwestycję. On sam postanowił sprowadzić na chodnik w Rudach inspektorów z Katowic. W tym celu pojechał do dyrekcji ZDW z ponad setką zdjęć dokumentujących fuszerkę robotników. – Dla całego urzędu miasta zaskoczeniem była kwota, za którą wykonawca zdecydował się wykonać odnowę chodnika. Z perspektywy czasu widać jednak, że wybór nie był najszczęśliwszy. Referencje, które dobrze wyglądają na papierze, często nie wyglądają tak dobrze w praktyce. To, co zrobiono na ulicy Rogera, to zwykła fuszerka. Do pewnego momentu potwierdzała to tylko moja opinia. Przełom nastąpił po kontroli Zarządu Dróg Wojewódzkich, która odbyła się na mój wniosek. Protokół pokontrolny nakazał rozebrać znaczną część chodnika i zrobić od nowa, do pozostałej części chodnika była ogromna ilość zarzutów i uwag. Czy te nakazy wykonano? – pyta Wrona.
Wtorkowe spotkania
– Rzeczywiście w trakcie oględzin chodnika nasz inspektor ujawnił wiele braków w jego wykonaniu. Polegały one np. na niewłaściwym wykonaniu kanalizacji deszczowej, niewystarczającej nośności podłoży chodnika itp. – mówi Ryszard Pacer, rzecznik ZDW w Katowicach. – Efekty kontroli wykazały, że chodnik jest wykonany nieprawidłowo. Obecnie władze gminy, jako inwestor, powinny zobowiązać wykonawcę do naprawienia błędów – dodaje.
Jak tłumaczą władze gminy, takie poprawianie to normalna rzecz po takiej inwestycji. – Co wtorek spotykamy się na chodniku w Rudach z inspektorem ZDW, który sprawdza jakość prac – uspokaja Wojtanowicz.
Szok za szokiem
Mieszkańcy cieszą się, że w ogóle ktoś się zajął fatalnym stanem chodnika. Polityczne gry ich nie interesują. Tymczasem samorządowcy mówią, że to tylko zwykła, gospodarska troskliwość. – Nie możemy zapominać również, że prace są finansowane z naszych podatków. Mówimy o gospodarowaniu publicznym pieniądzem – wszyscy płacimy za to, aby wykonawca przyłożył się do pracy i trzymał się obowiązujących norm jak i projektu, zaś urzędnicy gminy i inspektorzy nadzoru powinni stać na ich straży. W tym przypadku tak jednak się nie stało. Wynik kontroli był również dla mnie szokiem, niech to stwierdzenie stanowi obraz jakości robót. Mam żal do burmistrz, że nie doprowadziła do przerwania prac już na samym początku. Wnioskowałem o to w kilku pismach. Niestety nie uznano moich racji. To rzecz dla mnie niezrozumiała – mówi Wrona
Adrian Czarnota