List do redakcji
Z przykrością stwierdzam, że okazał pan lekceważenie dla mnie i mojej godności, nie udzielając odpowiedzi na pismo z dnia 7 lipca 2008 roku. Przypominam, że naruszona została ustawa o ochronie danych osobowych poprzez podanie moich danych osobowych i miejsca zamieszkania. Zostałem też zniesławiony przez opisanie czynu, jakiego nie popełniłem. Oczekuję nie tylko wyjaśnienia, ale i sprostowania w „Nowinach Raciborskich” od 1 września 2008 roku. Jeśli nie spełni pan moich żądań, skieruję doniesienie do prokuratury, a następnie pozew o zadośćuczynienie.
Marian Jezusek
Odpowiedź autora:
W nawiązaniu do kolejnego pisma, które skierował Pan do naszej redakcji, pragnę wyjaśnić kilka kwestii. 27 czerwca, we wczesnych godzinach popołudniowych realizowałem materiał na temat waśni sąsiedzkich na ulicy Rzecznej w Nędzy. Powodem mojej wizyty była informacja uzyskana od policji o podjęciu dochodzenia w sprawie znęcania się nad zwierzętami.
Przypomnijmy, w połowie sierpnia nieznany sprawca zastrzelił na podwórku kota z wiatrówki. Osoby, do których należało zwierzę, od razu wskazały pana jako sprawcę, mówiąc, że „to nie pierwszy raz, kiedy łapał pan za broń”. Jako dziennikarz zachowałem daleko idącą ostrożność w interpretowaniu faktów i postanowiłem zapytać Pana o wersję wydarzeń. Dziennikarze „Nowin Raciborskich” korzystają od lat z dyktafonów, które pozwalają na swobodniejsze zbieranie wypowiedzi. Na nagraniu, które posiadamy, wyraźnie słychać, jak dziennikarz przedstawia się Panu, podaje swoje imię i nazwisko oraz redakcję, dla której pracuje. Informuje również Pana o temacie materiału, który realizuje oraz zgodnie z art. 13 prawa prasowego został Pan poinformowany, że będzie sporządzał notatki głosowe na dyktafonie. Miał Pan pełną świadomość, że rozmawia Pan z dziennikarzem i że Pana wypowiedzi zostaną najprawdopodobniej użyte w tekście. Równocześnie osoba, z którą rozmawiał dziennikarz, nie zabroniła mu używania jego nazwiska w publikacji, choć prawo prasowe przewiduje taką możliwość ( art 15. ust. 1).
W żadnym fragmencie artykułu nie wygłaszam sądów, co do czyjejkolwiek winy. Ostre słowa padają z ust rodziny, do której należał kot. Zachęcam do ponownego przeczytania artykułu, dostępnego w naszym archiwum internetowym, tym razem ze zrozumieniem.
W chwili obecnej Pańska wiatrówka jest badana w laboratorium kryminalistycznym celem sprawdzenia, czy to z niej zginęło zwierze. Cały czas monitorujemy sprawę i z pewnością, gdy będą już znane wyniki ekspertyzy wrócimy do tematu. Nie odpowiedziałem na Pana pierwszy list, gdzie pyta Pan, czy strzelanie do kota to znęcanie się nad zwierzętami. Pan wybaczy...
Adrian Czarnota