Radni pokłócili się o sprawę Anny Ronin
Atmosfera towarzyszącą ostatnim obradom rady Raciborza przywodzi na myśl tę znaną z Sejmu RP. Radni opozycji zarzucili przewodniczącemu Henrykowi Mainuszowi, że zataił przed nimi adresowane do nich dokumenty. Doszło do awantury, w której nie obyło się bez krzyków i złośliwości.
Na styczniowej sesji Rady Miasta Racibórz Henryk Mainusz złożył wniosek o odwołanie się od decyzji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. Przypomnijmy, w grudniu ubiegłego roku sąd postanowił uchylić uchwałę Rady Miasta Racibórz z marca 2016 roku. Przyjmując tę uchwałę, większość radnych zgodziła się na wypowiedzenie warunków pracy i płacy Anny Ronin w Radiu Mittendrin (pracodawcą było DFK, czyli Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców Województwa Śląskiego, do którego należy rozgłośnia). Radna mniejszości niemieckiej uznała sprawę za polityczną i odwołała się do sądu.
Zdaniem Macieja Markowicza, radcy prawnego z wynajętej przez urząd miasta „stanął w roli sądu pracy”, a nie administracyjnego, a wydany przez niego wyrok narusza przepisy ustawy o samorządzie gminnym. Stąd podstawa do zaskarżenia wyroku.
Głosowanie poza porządkiem
Wniosek Henryka Mainusza o odwołanie się od wyroku do Naczelnego Sądu Administracyjnego oburzył radnych opozycji. Jej przedstawiciele pytali przewodniczącego, dlaczego punkt o głosowaniu w tej sprawie nie znalazł się w porządku obrad sesji. Zuzanna Tomaszewska wskazywała, że z powodu niepoinformowania radnych o sprawie, nie mieli oni możliwości merytorycznego przygotowania się do dyskusji. – Problem jest taki, że pismo wpłynęło do Biura Rady Miasta 16 stycznia, a my jesteśmy informowani o tym na sesji (25 stycznia – red.) – powiedział radny Michał Woś. Henryk Mainusz kontrował, że wszystkie dokumenty były do wglądu w biurze rady miasta. Na uwagę radnej Tomaszewskiej, że o tym nie wiedziała, odpowiedział krótko: to już pani problem.
– Nie bądźmy dziećmi, panie absolwencie Uniwersytetu Jagiellońskiego. Niedostarczenie tych dokumentów nie odbiera nam władzy myślenia i sądzenia – zwrócił się do Wosia Marek Rapnicki. Doświadczony rajca wskazał, że wniosek Mainusza tak naprawdę dotyczy tego, czy radnym wolno bronić swoich poglądów przed sądem.
Ciekawe, krzywdzące i słabe
Radna Anna Szukalska (stała na czele komisji badającej wniosek DFK o wyrażenie zgody na zmianę warunków pracy i płacy Anny Ronin) powiedziała, że ją – jako prawnika – interesowałoby, jakie orzeczenie wydałby w tej sprawie. Jednakże ostatecznie, wspólnie z Michłame Fitą oraz Michałem Wosiem, na znak protestu, nie wzięła udziału w głosowaniu nad wnioskiem Henryka Mainusza.
– Takie praktyki nie powinny mieć miejsca. Nie róbmy takich rzeczy. W moim przekonaniu została wyrządzona krzywda radnej. Sytuacja jest precedensowa. Proponuję, żeby nie poddawać tego pod głosowanie. Wyrok sądu zapadł i go uszanujmy – oponował radny Franciszek Mandrysz.
Sama Anna Ronin podkreśliła, że sprawa od początku była polityczna, co mieli potwierdzić podczas prac komisji badającej wniosek DFK sami pracownicy Radia Mittendrin. – To jest bardzo słabe, to co pan radca tutaj zaprezentował. Podważanie instancji nie jest na miejscu – powiedziała A. Ronin.
Wniosek przechodzi
Pomimo zastrzeżeń zgłaszanych przez radnych niezależnych i opozycyjnych, wniosek Henryka Mainusza o wyrażenie zgody na odwołanie się został poddany pod głosowanie.
Za wnioskiem głosowali: Tomasz Cofała, Dariusz Doleżych, Marcin Fica, Janusz Loch, Henryk Mainusz, Krzysztof Myśliwy, Marek Rapnicki, Paweł Rycka, Wiesław Szczygielski, Jan Wiecha, Eugeniusz Wyglenda.
Przeciwko opowiedzieli się: Leon Fiołka, Piotr Klima, Franciszek Mandrysz, Anna Ronin, Zbigniew Sokolik, Leszek Szczasny, Zuzanna Tomaszewska.
Nie głosowali: Michał Fita, Anna Szukalska, Michał Woś.
Nieobecni: Witold Ostrowicz (nieobecny na całej sesji), Andrzej Rosół (wyszedł przed głosowaniem).
Wojtek Żołneczko