Kontrola w szpitalu wykryła błędy
Przeprowadzona na zlecenie starosty Winiarskiego kontrola procedur jakie zastosowano przy prywatyzacji radiologii wskazała dwa uchybienia. Włodarz z lekceważeniem traktuje te fakty. Jednocześnie podkreśla, że dyrektor szpitala nie popełnił żadnych błędów w swoim postępowaniu w sprawie prywatyzacji.
Na posesyjnej konferencji prasowej Ryszard Winiarski przyznał, że jego kontrolerzy wychwycili dwa potknięcia organizatora przekształceń w zakładzie diagnostyki (tomograf, rentgen i usg). Problematyczna okazała się pięcioletnia umowa z firmą Tomma choć rada powiatu wskazała w swej uchwale, że oczekuje dziesięciu lat współpracy z prywatnym wykonawcą usług dla szpitala. – Nasi prawnicy wytłumaczyli, że umowa pięcioletnia spełnia wymóg umowy dłuższej niż trzyletnia, a tylko takie może zawierać dyrekcja bez konsultacji z radą powiatu. Zapis o 10 latach zinterpretowano jako "do 10 lat", a więc dopuszczalny w przypadku pięcioletniej umowy – wyjaśniał włodarz dziennikarzom.
Druga wpadka dotyczyła braku przedstawiciela samorządu powiatowego w komisji konkursu na świadczenia medyczne. Jeszcze w listopadzie, tuż po akcie sprzedaży, starosta obruszał się pytany o to przez Nowiny. – W komisji powinni być sami fachowcy, a nie politycy – podkreślał. Tymczasem obecność urzędnika lub radnego jest wskazana.
Nie wiadomo jeszcze jak zakończy się postępowanie prowadzone przez policję, na zlecenie raciborskiej prokuratury. W starostwie na ten temat nie mają wiedzy, czekają na informacje z komendy.
R. Winiarski podtrzymuje swoją zapowiedź, że weźmie się za donosy wysyłane do NFZ w sprawie prywatyzacji radiologii. Właśnie pozyskał treść kolejnych pism, o których już pisaliśmy (pochodziły z adresów na Płoni i z Batorego, gdzie mieści się magistrat; w NFZ stwierdzono, że takich osób nie ma w Raciborzu). Włodarz mówi, że trudno spamiętać wszystko co zostało w owych pismach podane, ale zapamiętał, że zawierały informacje o niesprawnym sprzęcie stosowanym w lecznicy. – Jak to wszystko się skończy, to ci, co pisali donosy zostaną ustaleni. Sprostują nieprawdę i przeproszą za wszystko. Poczynimy w tej sprawie odpowiednie kroki – twierdzi stanowczo starosta.
Z dyrektorem Rudnikiem włodarz powiatu rozmawia na temat problemów z radiologią codziennie. Docierali do niego osobiście pacjenci z pretensjami, że nie mogą wykonać badań TK na Gamowskiej. – Uważam, że on nie popełnił żadnego błędu. Zrobił w tej sprawie wszystko co doń należało. Napływ donosów do NFZ nie jest przecież jego winą, ani moją – kwituje Winiarski.
(ma.w)