Bez taryfy ulgowej dla byłej burmistrz
Rada miejska, podczas ostatniej sesji, przyjęła kolejną część planu zagospodarowania przestrzennego dla części Kuźni Raciborskiej. Plan dotyczy działek leżących na zbiegu ulic Dworcowej i Tartacznej, tam gdzie kiedyś był tartak i betoniarnia. Obszar opracowany przez urbanistów objął działki należące do gminy, starostwa i osoby prywatnej. Właśnie ta własność prywatna (teren po betoniarni) wzbudziła najgorętsze dyskusje. Dlaczego?
Teren, o którym mowa nie był wcześniej objęty planem zagospodarowania. Oznacza to w uproszczeniu, że teoretycznie można by tam zbudować wszystko, tylko potrzeba zgody burmistrza. Gdy teren jest objęty planem zagospodarowania, zapisy tego dokumentu już precyzyjne określają co można a czego nie można tam wznieść lub jakiej działalności prowadzić. Gminy raczej zabiegają o objęcie swoich włości mapami planistycznymi, a inwestorzy wolą wiedzieć na czym stoją.
W planie dotyczącym omawianej części miasta wpisano, że może być on wykorzystany pod działalność produkcyjną, składy, magazyny, obiekty handlu hurtowego. Burmistrz Paweł Macha tłumaczył, że jest to jedno z niewielu miejsc w Kuźni, gdzie potencjalny inwestor mógłby znaleźć odpowiednio duży skrawek ziemi pod taką działalność. A właśnie w tym kierunku zmierza polityka obecnego burmistrza, który zabiega o nowe zakłady pracy w stolicy gminy.
Istotne, że na mapach, którymi posługują się planiści, na działce po betoniarni widnieje szlak torów, które kończyły się bocznicą, niemal graniczącą z ulicą Górniczą. W rzeczywistości torowiska już nie ma bo, podobnie jak inne zabudowania, zostało rozebrane. W tym rejonie mieszka Rita Serafin, poprzednia burmistrz Kuźni Raciborskiej. Podczas debaty nad projektem planu wraz z mężem wnioskowali, aby na kilkudziesięciometrowym odcinku działki, wzdłuż biegu bocznicy, najbliżej zabudowań wprowadzić 10-metrowy pas zieleni izolacyjnej. Miałby chronić okolicznych mieszkańców przed hałasem, gdyby komuś w przyszłości przyszło do głowy odtworzyć torowisko. Uwzględnienie tego wniosku wymagałoby zmian w planie i dalsze odwlekanie wejścia w życie dokumentu. Wiadomo zaś, że burmistrz Macha liczy na szybkie pojawienie się tu inwestora. Nie jest nawet jasne, czy sama gmina nie przymierza się do wykupu tej nieruchomości. Cena może się jednak okazać zaporowa – działka po betoniarni ma około 4 ha.
Dyskusja i wymiana argumentów wskazywały, że R. Serafin może liczyć na przychylność rady, która w tym sporze miała ostatni głos.
Ogłoszono przerwę w obradach, zaś była burmistrz z mężem cierpliwie oczekiwali w miejscu dla publiczności. Po wznowieniu sesji w głosowaniu przeważyły głosy rajców zrzeszonych w komitecie Pawła Machy. Plan przyjęto bez uwzględnienia pasa zieleni. Dość emocjonalnie zareagował na to mąż byłej burmistrz, który w kilku mocnych słowach starł się z P. Machą, kiedy ten podszedł uspokoić i zapewnić, że dopilnuje aby małżonków nie niepokoił w przyszłości stukot szyn i żelaznych kół. – Muszę się kierować nadrzędnym dobrem gminy – dodał.
Podczas wcześniejszej wymiany zdań powoływano się na różne inne przesłanki. Niektórzy wcale nie byli przekonani, że przyszły inwestor w ogóle odbuduje torowisko. Inni wskazywali, że nawet gdyby, to będzie musiał prosić o zgodę itp. Przeważyła wizja rewitalizacji miasta pod kątem pozyskania nowych inwestorów.
Dziś nie wiadomo co, czy i kiedy powstanie na terenie po betoniarni i w jego okolicy. Plany magistratu przewidują, że te działki zostaną połączone i wspólnie zagospodarowane. Pierwszym krokiem ku temu ma być przyjęty plan zagospodarowania przestrzennego.
Marcin Wojnarowski