Duży kaliber: Napad na konwój
Wytrop Sprawcę czyli zagadka kryminalna
Nieoznakowany radiowóz jechał coraz wolniej asfaltową drogą, aż całkowicie się zatrzymał. Wysiadło z niego dwóch ubranych po cywilnemu mężczyzn oraz mężczyzna w czarnym uniformie.
– To tu pierwszy raz zobaczyłem ten samochód. Od tego momentu jechał cały czas za naszym konwojem – powiedział pracownik ochrony poprawiając kamizelkę, która przekrzywiła mu się podczas jazdy radiowozem.
Komisarz Jakub Szarek rozejrzał się po polach rozciągających się po dwóch stronach drogi wojewódzkiej, na której stali. Wśród łąk nie było niczego charakterystycznego, co mogłoby mu pomóc w śledztwie dotyczącym napadu na konwój.
– Ale chłodny ranek – rzucił pod nosem komisarz i naciągając kołnierz na szyję zwrócił się do ochroniarza. – Wrócimy jeszcze raz na miejsce napadu. Proszę wsiadać do radiowozu.
Po przejechaniu kilkuset metrów policjanci z konwojentem w radiowozie zatrzymali się za kolumną samochodów. Policyjni technicy kończyli właśnie dokumentowanie miejsca napadu na konwój.
– Szefie, karawan może zabierać zwłoki tego drugiego ochroniarza. Został uderzony jakimś tępym narzędziem w tył głowy. Cios okazał się śmiertelny – mówił Szarkowi policyjny technik.
– Dzięki, ja porozmawiam jeszcze raz z tym ochroniarzem – powiedział policjant.
Komisarz Szarek ponownie wsiadł do radiowozu. – Proszę mi jeszcze raz opowiedzieć przebieg napadu – zwrócił się do siedzącego na tylnym siedzeniu konwojenta.
– Po 3.00 w nocy wyjechaliśmy z kolegą z utargiem jednego z marketów. Kurs przebiegał spokojnie, aż do czasu kiedy zobaczyłem ten samochód za nami. Zaczął mi migać światłami, myślałem, że mamy jakąś awarię. Kiedy się zatrzymaliśmy, podbiegło do nas dwóch zamaskowanych mężczyzn. Sterroryzowali nas bronią i kazali otworzyć tył furgonetki. Zabrali pieniądze, zamknęli mnie na pace i uderzyli bronią w głowę mojego partnera. Wsiedli do auta i zawrócili. Na szczęście miałem przy sobie telefon i wezwałem policję – relacjonował ochroniarz.
– Dlaczego nie broniliście się?
– W przypadku napadu mamy wydać pieniądze i nie ryzykować życiem. Taką mamy instrukcję w firmie.
– Pamięta pan markę samochodu?
– Jakiś stary, ale zapamiętałem numer rejestracyjny.
Policjant przerwał rozmowę, bo na miejsce podjechał karawan. Policjant zauważył za szybą pojazdu firmy pogrzebowej dzisiejszą gazetę. – Mogę pożyczyć? – zapytał i ponownie wsiadł do radiowozu.
– Jeszcze raz. O której doszło do napadu?
– Tak jak mówiłem, około 4.30.
– Hmm ciekawe – powiedział policjant patrząc na ostatnią stronę gazety. – W pana opowieści nie zgadzają mi się co najmniej dwa fakty. Podejrzewam, że może pan mieć związek z napadem – powiedział odkładając gazetę.
Dlaczego komisarz Szarek podejrzewa konwojenta o zamordowanie kolegi?
Aby poznać odpowiedź, wciśnij Ctrl+A
Odpowiedź: W gazecie na ostatniej stronie obok horoskopu były podane godziny wschodu słońca. O 4.30 było jeszcze ciemno. Na drodze wojewódzkiej wśród pól nie było latarni. Rejestracja jadącego za konwojentami samochodu, który musiał mieć włączone światła, nie mogła być widoczna. Zamknięty na pace konwojent nie mógł widzieć dalszego przebiegu napadu. Policjant zorientował się, że konwojent wszystko wymyślił i sam na odludziu zabił kolegę kradnąc pieniądze.