Moja renówka jest już 4 miesiące u mechanika
Klient oskarża serwis o bezzasadne przetrzymywanie jego samochodu. Mechanik tłumaczy się procedurami, dostępem części oraz dobrem klienta. Ten spór zaczął się od niewinnej stłuczki.
Marian Krzanicki oddał trzyletnie twingo do warsztatu na wymianę oleju. Zlecił to w styczniu autoryzowanemu serwisowi renault na Ostrogu. Był tu wieloletnim klientem i z usług był zadowolony. – Lubię renault, miałem już 5 takich samochodów. Twingo kupiłem u Automentla, używane, ale jeszcze na gwarancji – podkreśla. Zrobił przegląd serwisowy i spytał czy dostanie też rejestracyjny. Serwis zaoferował, że jego pracownik sam podjedzie autem klienta do najbliższej stacji diagnostycznej i za chwilę wróci z pieczątką w dowodzie. Pech chciał, że na trasie doszło do stłuczki z winy kierowcy – mechanika. Tu zaczyna się czteromiesięczna historia sporu, który prawdopodobnie skończy się w sądzie.
Szybko i sprawnie
Właściciel twingo otrzymał przeprosiny, a serwis zapewnił, że samochód zostanie w ciągu kilku dni naprawiony. Zaoferował na czas naprawy pojazd zastępczy. Krzanicki odmówił.
Teraz podnosi, że „to był grat”, ale wówczas liczył, że naprawa pójdzie sprawnie i szybko więc nie potrzebował zastępczego. Jednak sprawa się ciągnęła. Na początek zawiniły procedury ubezpieczeniowe. Zaczęło się wycenianie szkód i kwestionowanie wycen przez agentów. Czas płynął, twingo stało. Właściciel zaczął się niecierpliwić. Chciał nawet by serwis odkupił od niego rozbitą renówkę, ale zainteresowania nie było. Parokrotnie informowano klienta o możliwości otrzymania gratis auta zastępczego.
Pismo prawnika
Krzanicki stracił cierpliwość pod koniec lutego. Zgłosił się do prawnika i ten wysłał firmie pismo z żądaniem odszkodowania na łączną kwotę 8 tys. zł. Bo Automentel nie oddał pojazdu niezbędnego Krzanickiemu do poruszania się z uwagi na stan zdrowia; bo właściciel wydał pieniądze na komunikację zastępczą; bo auto wskutek stłuczki straciło na wartości. W Automentlu nie było na to zgody. Postanowiono sprowadzić niezrzeszonego rzeczoznawcę by sprawdzić czy klient ma rację co do utraty wartości. – Oferowałem panu Krzanickiemu samochód zastępczy. Jego ocena, że grat jest nietrafna, bo mam 14 aut i wybór jest szeroki. Te clio, co zaproponowałem jest w dobrym stanie. Twingo nie naprawialiśmy bo trwały procedury ubezpieczeniowe, chciałem je robić na oryginalnych częściach dla dobra klienta – broni się Wojciech Pawłowski z serwisu renault. Nie czuje się tu winny, tylko atakowany. Podkreśla, że gdyby nie pismo mecenasa, to temat byłby już dawno załatwiony.
Rzecznik ponagla
Znowu trzeba było czekać, aż ekspert dokona oględzin, a zanim do tego doszło minęły tygodnie. Wydał opinię korzystną dla serwisu – samochód nie stracił na wartości wskutek kolizji. Wtedy serwis zamówił części, a że są oryginalne trzeba było czekać na transport z Francji. Ostatecznie mała renówka ma być gotowa pod koniec tego tygodnia.
Marian Krzanicki jest zły mechaników z Ostroga. Obstaje przy swoich żądaniach i liczy na rozstrzygnięcie sądowe z finansową nawiązką. W sprawę zaangażował też Powiatowego Rzecznika Praw Konsumenta. – Czekam na wyjaśnienie firmy, wysłałam już ponaglenie, bo w terminie nie uzyskałam informacji. Z tego co przedstawił pan Krzanicki sprawa jest ewidentnym przewinieniem warsztatu – uważa Anna Szukalska ze starostwa. W Automentlu słyszymy, że kontakt z PRPK był telefoniczny i wyjaśnienie pójdzie, tak jak poszło do adwokata. – Miałem od początku dobre intencje. Mogłem wykonać tą naprawę zamiennikami i byłoby dawno po sprawie. Obstawałem jednak przy użyciu części oryginalnych z korzyścią dla klienta. Szkoda, że pan Krzanicki nie wykazał zrozumienia i cierpliwości. Nigdy nie miałem na warsztacie samochodu tak długo jak w tym przypadku. Cała sytuacja robi mi złą reklamę, klient nie mówi wszystkiego gdy opowiada co go spotkało. Ja nie uważam, że zrobiłem coś niewłaściwego – podsumowuje W. Pawłowski. M. Krzanicki w międzyczasie kupił w Rybniku nowe clio. Gdy polskie biuro koncernu Renault spytało go o opinię o swoich produktach i usługach ten i tam nie omieszkał poskarżyć się na firmę z Ostroga.
(ma.w)