Istna szopka ze słynnymi szopkami z Michejdy
Opowieść o paru przydomowych komórkach, nazwanych przez miejscowych szopkami, może posłużyć za scenariusz tragikomedii. Jej „aktorom” jednak wcale nie jest do śmiechu.
Zimą 2015 roku Maria Moskal wszczęła z Miejskim Zarządem Budynków batalię o szopki przy kamienicy przy Michejdy (budynek obok nowego ronda na Mariańskiej). MZB chciało je wyburzyć, lokatorzy prosili by ocalały. Trzymali w nich opał, rowery i narzędzia. Urzędnicy wskazywali na piwnice w kamienicy, mówiąc mieszkańcom: tam przenieście swoje rzeczy. – W piwnicy mamy wilgoć, każdy rower tam pozostawiony od razu rdzewieje, a opał pokrywa się pleśnią – opowiadali nam wtedy lokatorzy.
Artykuły w Nowinach i zaangażowanie w sprawę trzech radnych: Leszka Szczasnego, Janusza Locha i Jana Wiechy powstrzymało MZB przed wysłaniem buldożera na szopki. Zaczęto szukać kompromisu. Najbardziej w sprawę zaangażował się Loch, pozostał z mieszkańcami do samego końca sprawy czyli do chwili obecnej, w której szopki nadal stoją i mają nowy dach. Wcześniej MZB argumentowało, że to z powodu starego dachu szopki trzeba burzyć bo się rozsypią.
Czy miejscowi powinni być szczęśliwi i wdzięczni urzędnikom za szopki ocalone spod buldożera? Na razie trudno im celebrować tę radość, bo od paru tygodni szopki są pod kłódką i zaplombowane. – Piszemy pisma do urzędu, ale decyzji o otwarciu wciąż nie ma – narzeka Maria Moskal. Jej sąsiad Artur Rydz sam zaproponował MZB, jak należy wyremontować szopki. To budowlaniec z przeszłością w pracy na zagranicznych budowach. Na spotkaniach organizowanych w magistracie słyszał, że jego pomysły są akceptowane. Liczył na 7 tys. zł zaangażowania finansowego samorządu, a prezydent Lenk zapowiedział, że będzie to 10 tys. zł. Niestety efekt końcowy rozczarował pana Artura. Szopki pozostały nieotynkowane, część z nich wyburzono, a rynna wychodzi na plac, zamiast być odprowadzona do kratki ściekowej. – Nawet nie wiemy jak szopki wyglądają w środku bo są wciąż zamknięte. Rowery trzymamy na podwórku, bo do piwnicy nie ma sensu ich wkładać. Od razu rdza się rzuci – twierdzi Rydz.
Wspólnie z radnym Lochem mieszkańcy opracowali listę 9 postulatów, których domagają się jeszcze od MZB. Jest wśród nich m.in. podwórkowy trzepak, którego instalację przyrzeczono radnemu na piśmie, w odpowiedzi prezydenta na interpelację. – Jeszcze ławkę tu trzeba postawić – dopowiada Janusz Loch. Chce przekonać Mirosława Lenka do kolejnego spotkania z lokatorami z Michejdy, bo sprawę szopek załatwiono, ale nie w stu procentach.
(ma.w)
Materiał powstał we współpracy z Radiem Vanessa. Reportaż Justyny Marszałek-Świtlik na 100.3 FM.