Kłopot ze ściekami
W marcu Służby Komunalne Miasta wyczyściły zbiornik i uporządkowały teren. Do oczka wodnego wpuszczono nawet ryby. Marzeniem władz miasta było stworzenie tutaj terenu rekreacyjnego. Tymczasem z powodu braku kanalizacji do oczka wodnego trafiają ścieki z okolicznych budynków mieszkalnych.
- Mamy piękny zbiornik. Wiem, że Pszów jeszcze długo poczeka na skanalizowanie całego miasta, ale w tym wypadku można by było przynajmniej za pomocą prowizorycznych odprowadzeń ominąć szachtę. Inaczej wszystkie ryby, które znajdują się w zbiorniku zdechną. Poza tym nie może być tak, że jednych miasto ściga za niewywożenie ścieków, a innym to uchodzi na sucho - mówił Leszek Piątkowski podczas ostatniej sesji.
Pszów z nielegalnym odprowadzaniem ścieków ma ogromne kłopoty. Nawet jednostki podległe Urzędowi Miasta pozbywają się nieczystości do tzw. kanalizacji ogólnospławnej. I przynajmniej na razie niewiele się zmieni, bo do tej pory na 180 kilometrów potrzebnej kanalizacji wykonane są 22 km. - Liczyliśmy na jakieś finanse z Regionalnego Programu Operacyjnego. Tymczasem okazało się, że znalazło się w nim do podziału na wszystkie gminy powyżej 50 tys. mieszkańców zaledwie 10 mln euro - mówi Marek Hawel, burmistrz Pszowa.
Kłopoty może mieć miasto także w przypadku, kiedy szachta zostanie przekazana prawowitemu właścicielowi. Ten stara się o odzyskanie majątku. Z powodu zanieczyszczenia zbiornika może zażądać wysokiego odszkodowania.
(j.sp)