A miało być tak pięknie
Najpierw właściciele domów przy ul. Leśnej byli skazani na sąsiedztwo ponad 30-arowego zalewiska, które powstało w wyniku eksploatacji górniczej ,prowadzonej jeszcze przez kopalnię 1 Maja. Poziom wody był tak wysoki, że posesje były ciągle nawodnione. To z kolei powodowało zawilgocenie budynków mieszkalnych. Zniecierpliwieni ludzie w maju 2006 roku wystosowali pismo do Spółki Restrukturyzacji Kopalń o likwidację osadnika. Realizacji doczekali się dopiero w 2008 roku.
Błąd w sztuce?
Spółka zalewisko zasypała, a wody odprowadza nowo wybudowany kanał. Mimo to kłopoty mieszkańców ul. Leśnej wcale się nieskończyły.
– Podczas opadów w piwnicy mam pełno wody. Mury mojego domu i tak już ucierpiały przez sąsiedztwo zalewiska. Kanał wykonano, ale wody gruntowe do niego nie spływają. Być może przez to, że osadnik został zbyt szczelnie przysypany. Moje interwencje nie przynoszą żadnego skutku. A przecież to dorobek mojego życia. Mam się stąd wyprowadzić? – pyta Ryszard Hudek, którego dom jest notorycznie podtapiany.
Mężczyzna widzi więcej błędów. Według niego kanał nie ma odpowiedniego spadu, co widać tuż przy wylocie, gdzie woda stoi praktycznie w miejscu. Powodem takiego stanu rzeczy może być także staw, do którego jest doprowadzony odpływ. Poziom lustra jest tam zbyt wysoki, a właściciel dodatkowo zatyka wylot rury.
– Aż się boję myśleć co będzie przy większym napływie wody do tego kanału – mówi Ryszard Hudek.
Zarzuty co do wykonanych prac ma także inna mieszkanka ul. Leśnej.
– Kanał odprowadzający owszem zrobiono. Co z tego, jak rów opaskowy jest tak zarośnięty, że zalewa mi działkę, woda nie ma ujścia. Tak źle nie było nawet kiedy istniało zalewisko – mówi Aniela Kocur.
Sami tego chcieli
Pretensji nie rozumie Antoni Tomas, kierownik Spółki Restrukturyzacji Kopalń rejonu KWK 1 Maja, Morcinek – Moszczenica.
– Wykonaliśmy rekultywację terenu na prośbę osób mieszkających w tym miejscu. Wszystko zostało wykonane zgodnie ze sztuką budowlaną. Osadnik został zasypany materiałem przepuszczalnym. Gdyby jednak sytuacja się nie poprawiła to będziemy szukali przyczyny. Kierownik zapewnił , że spółka zajmie się także wyczyszczeniem rowu opaskowego wzdłuż zwału Krostoszowice. Niestety, nie ma jednak możliwości obniżenia poziomu wody w stawie, do którego jest odprowadzony odpływ z kanału odwadniającego.
– To jest własność prywatna i nie mamy prawa tam ingerować. Możemy tylko nakazać właścicielowi odsłonięcie odpływu. Poprosimy także o interwencje w tej sprawie wójta gminy – tłumaczy Antoni Tomas.
(j.sp)