Nie potrafimy podjechać pod własne domy
Ulica Maczka leży na obrzeżach miasta. Dojazd do niej nie jest prosty. Od ul. Radoszowskiej najpierw trzeba pokonać tor przeszkód w postaci płyt betonowych, a potem podjechać stromą i zniszczoną drogą pokrytą czerwonym łupkiem.
– Teraz to jeszcze nic. Najgorzej jest, kiedy pada deszcz. Woda wypłukuje wszystko. Robią się koleiny. Nie ma nawet jak podjechać pod dom, jest ślisko. A tutaj mieszkają starsi ludzie. Nawet karetka miała kłopoty z dojazdem do sąsiadki, nie mówiąc o straży pożarnej, której wóz nie umie dojechać do niektórych posesji, bo spad jest za duży – żali się Weronika Lepich.
Dzwoniłam i nic
Drogę dojazdową w tej części ul. Maczka wiele lat temu wybudowali mieszkańcy. Potem przejęła ją gmina. Ludzie przyznają, że na początku nawet się cieszyli.
– Nam lat przybywa. Siły już nie te, więc liczyliśmy, że miasto zadba o to, aby dojazd był utrzymywany w należytym porządku – dodaje pani Weronika.
Do tej pory cierpliwie znosili opieszałość służb miejskich, które powinny o drogę dbać. Jednak po intensywnych opadach, które miały miejsce w połowie sierpnia stan drogi dojazdowej znacznie się pogorszył. Od tamtego czasu mieszkańcy proszą, aby ktoś w końcu przyjechał i po nawałnicach posprzątał.
– Dzwoniłam do urzędu wiele razy. Odbierał stażysta, który mówił, że przekaże sprawę. Niestety telefony nie pomogły, więc pofatygowałam się osobiście. Byli tu radni na wizji. Za chwilę minie miesiąc a tu nadal nic nie jest zrobione – denerwuje się kobieta.
Obiecali ponownie
Urzędnicy przyjechali sprawdzić jak się sprawy mają dopiero po naszej interwencji. Według ich zapewnień droga zostanie uporządkowana.
– Uzupełnimy braki czerwonym kamieniem i utwardzimy nawierzchnię. Generalny remont będzie przeprowadzony dopiero w przyszłym roku, bo na naprawę czekają inne drogi – tłumaczy Mariusz Szewczyk, naczelnik Wydziału Infrastruktury Miejskiej UM.(j.sp)