Na treningu daję z siebie wszystko
Mowa o Jonaszu Salamonie, pływaku Zespołu Szkół Sportowych nr 2 w Radlinie i Górnika Radlin, który nie ma sobie równych w swojej kategorii szkół podstawowych i sporo treningów przeprowadza z gimnazjalistami, bo dopiero ci stanowią dla niego godną przeszkodę. Spotkaliśmy się z nim w czwartkowe popołudnie. Jak zwykle w tym dniu Jonasz wraz z grupą rówieśników i szkoleniowców ma trening na pływalni Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Radlinie. Do perfekcji opanowane ma wszystkie style pływackie. Najszybciej pływa stylem grzbietowym i tu zdobywa największe laury w całej Polsce. Po chwili zmęczony, ale zadowolony z pracy jaką wykonał, wychodzi z wody. Oczy ma jakby podbite, opuchnięte od okularów pływackich…
Warto się przykładać
Swoją przygodę z pływaniem zaczął w wieku 5 lat. Tej sztuki nauczył go ojciec Michał Salamon. Dwa lata później trafił do Zespołu Szkół Sportowych nr 2 w Radlinie i tu jego przygoda z pływaniem nabrała rumieńców. W drugiej klasie zaczął uczęszczać na naukę pływania, organizowaną dla najmłodszych uczniów szkoły. Po kilku miesiącach potrafił pływać większością stylów. – W trzeciej klasie zdecydowałem, że kolejne lata podstawówki spędzę w klasie o profilu pływackim – mówi 12–letni dziś Jonasz. Szybko trafił w ręce Danuty Gerlich, która w Radlinie zajmuje się szkoleniem najmłodszych adeptów tej dyscypliny sportu. – Jonasz od początku dał się zauważyć jako uczeń, który odstaje od rówieśników. Kiedy był w piątej klasie wiedzieliśmy, że warto z nim więcej pracować i poświęcać mu znacznie więcej uwagi – mówi Danuta Gerlich.
Jonasz nie pamięta pierwszych zawodów. Wie jedno: – Punktem zwrotnym dla mnie były Mistrzostwa Śląska w 2006 roku w Dąbrowie Górniczej. Wywalczyłem tam brązowy medal i uświadomiłem sobie, że warto przykładać się do treningów – mówi Jonasz. Dziś trenuje 20 godzin tygodniowo. – Jest niezwykle sumiennym zawodnikiem. Systematycznie przychodzi na każdy trening. Nie muszę go pilnować, aby wykonał plan treningowy. On sam świetnie sobie z tym radzi. Ciężko pracuje nad sobą każdego dnia – mówi dumna ze swojego podopiecznego Danuta Gerlich. W jego kategorii wiekowej nikt nie jest w stanie z nim konkurować. Zdecydowanie odstaje od rówieśników. Godnych siebie rywali musi szukać na dodatkowych zajęciach z gimnazjalistami, czyli zawodnikami o 2 –3 lata starszymi. Gerlich: – Być może brakuje takiego jednego zawodnika w jego wieku, z którym mógłby się ścigać na basenie. Wyzwala to dodatkową energię i motywację. Ale Jonasz nie do końca takiego rywala potrzebuje. Nadrabia sumiennością. Wie, po co przychodzi na trening.
Ma talent
Co sprawia, że Jonasz tak wyprzedza swoich rówieśników i bije rekord za rekordem? Na pierwszy rzut oka wydaje się przeciętnym nastolatkiem trenującym pływanie, a warunki fizyczne – jak u każdego innego chłopca w jego wieku. Gerlich: – Dobre warunki fizyczne to podstawa, ale trzeba posiadać jeszcze to coś, co właśnie Jonasz ma. To jest talent do pływania. On ten talent poparł ciężką, bezustanną pracą i stąd jego wyniki.
A te robią wrażenie. Podczas niedawnych eliminacji Mistrzostw Polski, o których piszemy w innym miejscu tego wydania „Nowin Wodzisławskich”, Jonasz w trzech konkurencjach wywalczył eliminacje do Mistrzostw Polski z drugim czasem. Na dystansie 100 i 200 metrów swoim koronnym stylem grzbietowym pobił rekord szkoły 13-latków, czyli zawodników o rok od niego starszych. Ten sam rekord poprawił także na dystansie 100 metrów stylem motylkowym. Jego najlepsze wyniki, które osiągnął w listopadzie to 100 metrów stylem grzbietowym – 1;07.30; 200 metrów stylem grzbietowym 2;23.34; 100 metrów stylem motylkowym czas 1;08.62. W swoim dorobku Jonasz ma także srebrny medal Mistrzostw Polski wywalczony na lipcowych Letnich Mistrzostwach Polski w Dębicy.
Ciężka praca...
Tych wyników długo nikt w Radlinie nie pobije. Jest zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na Śląsku. Do tytułu najlepszego pływaka w kraju brakuje mu niewiele. Jedynym zawodnikiem, z którym Jonasz rywalizuje na zawodach ogólnopolskich, jest Dominik Ciężkowski z MKS Jordan Kraków. Jego wyniki bijące w każdej kategorii rekordy Polski na chwilę obecną są nie do przeskoczenia. Ale Jonasz próbuje, nie odpuszcza. Głęboko wierzy, że każda godzina treningu to dla niego kilka tysięcznych sekund mniej na zawodach. – Najbardziej motywujące jest to, że rekordy pobudzają mnie do dodatkowej pracy i ciężkich treningów – przyznaje. Kiedy pytam go jak przygotowuje się do zbliżających się Zimowych Mistrzostw Polski, odpowiada krótko: – Ciężka praca i... ciężka praca.
Motywacji mu nie potrzeba. On sam ją ma aż zanadto. Pływanie dalej uważa za największą przyjemność jaka go spotyka każdego dnia. – Jeśli będzie taka możliwość, chciałbym swoją przyszłość związać z pływaniem – kończy Jonasz i z powrotem skacze do basenu.
Marcin Macha