Na wstępie
Artur Marcisz Redaktor naczelny Nowin Wodzisławskich
Wojenne memento
Kilka dni temu minęła 78 rocznica wybuchu II wojny światowej, która Polsce i Śląskowi przyniosła ogromne straty, nie tylko materialne, ale przede wszystkim ludzkie. Świetnie, kiedy lokalni miłośnicy historii inspirują i organizują takie wydarzenia, jak to, które w niedzielę odbyło się w Skrzyszowie. Na nowo odkryto imiona osób, które zginęły w latach 1939-1945. Dobrze, kiedy włodarze nie zapominają o kombatantach i organizują z nimi spotkania, takie jak w piątek w wodzisławskim USC. Dzięki temu ciągle możemy sobie przypominać, jaką tragedią był czas wojny i być może bardziej będziemy doceniać wolność i pokój.
Przy okazji wybuchu wojny – niemal jak co roku na Śląsku – słychać różne, również skrajne opinie na temat tego, jak to wtedy – w latach 39-45 – na naszym Śląsku było. Nie brak twierdzeń, że za Niemca to było przecież dobrze, bo był wreszcie porządek, ten niemiecki „ordnung”. A z kolei z drugiej strony wciąż słychać głosy, że Ślązacy byli zdrajcami, bo wpisywali się na volkslistę i walczyli w Wehrmachcie. Jedni i drudzy mają na poparcie swoich tez liczne argumenty. Z reguły bzdurne, niemające nic wspólnego z faktami. Nie żyli w tamtych czasach ani nie przeżyli piekła najgorszej z wojen.
Jakiś czas temu trafiłem na wierszyk z czasów wojny, opowiadany przez Ślązaków. Dotyczył on wpisu na volkslistę. A brzmi tak:
„Jeśli się nie podpiszesz, to twoja wina – zaraz cię poślą do Oświęcimia; a gdy się podpiszesz, ty stary ośle, zaraz cię Hitler na Ostfront pośle”.
Myślę, że jest on odpowiedzią zarówno dla tych, którzy uważają, że III Rzesza dla Ślązaków była tym wymarzonym krajem, jak i tych, którzy podpisanie volkslisty uważają za zdradę wobec Polski.