Przywrócili pamięć o 93 ofiarach wojny
3 września, a więc niemal w 78 rocznicę wybuchu II wojny światowej, w Skrzyszowie przy kościele pw. świętego Michała Archanioła odsłonięto tablicę z nazwiskami 93 mieszkańców Skrzyszowa, którzy zginęli w latach 1939-1945 jako żołnierze walczących armii, a także jako ofiary cywile.
Uroczystość poprzedzona została mszą świętą w intencji ofiar II wojny światowej, mieszkańców Skrzyszowa. - Z 60 milionów ofiar tego konfliktu, 93 pochodziły z naszej społeczności – powiedział w czasie mszy ks. Witold Tatarczyk, proboszcz parafii w Skrzyszowie. Zaapelował, aby nigdy nie iść za tymi, którzy nawołują do siłowego rozwiązywania konfliktów, za tymi, którzy nawołują do wojny. W koncelebrze uczestniczył też ks. infułat Paweł Pyrchała. Obecność tego zasłużonego kapłana nie była przypadkowa. Urodził się w Dortmundzie w rodzinie śląskich emigrantów zarobkowych. Jednak jako młody chłopak spędził w Skrzyszowie część życia. W czasie wojny został bowiem wysłany przez rodzinę z bombardowanej Westfalii do mieszkającej w Skrzyszowie ciotki. W czasie mszy opowiedział o tym, jak stracił wujka, mieszkającego w pobliskim Podbuczu. - Kiedy wybuchła wojna miałem 7 lat. Mieszkaliśmy w Westfalii. We wrześniu do mojego ojca dotarła informacja o śmierci jego brata. Zginął w pierwszych godzinach wojny zabity przez żołnierzy czołówek pancernych Wehrmachtu, kiedy szedł z Podbucza do Wodzisławia. Stało się to w pobliżu mostu nad Leśnicą. Niemcy chyba myśleli, że chce wysadzić most. Dostał postrzał w brzuch. Trafił do szpitala w Wodzisławiu, ale tam nie udało się go uratować – wspominał pod koniec mszy ks. Pyrchała.
Odsłonięcia czarnej tablicy z nazwiskami 93 skrzyszowian, ofiar II wojny światowej, która została umieszczona na murze cmentarza, naprzeciwko wejścia do kościoła, dokonali potomkowie zabitych: Cecylia Tkaczyk, córka Jana Stukatora, Grażyna Mitko, wnuczka Ludwika Matery i Roman Marcol, wnuk Antoniego Wysłuchy. Dobór tych osób nie był przypadkowy. - Każda z tych trzech ofiar zginęła w diametralnie różnych okolicznościach. Jan Stukator zginął w niemieckim obozie koncentracyjnym, Antoniego Wysłuchę blisko domu zabił rosyjski sołdat, a Ludwik Matera został zabity przez Niemców na pograniczu Skrzyszowa, po tym, jak porzucił służbę w Wehrmachcie – opowiada Ludwik Piechaczek, który dobrze zna lokalną historię i wespół z Eugeniuszem Brzemią był inicjatorem upamiętnienia skrzyszowskich ofiar II wojny światowej.
Piechaczek wyjaśnia, że bardzo starannie przygotowano listę zabitych. - Zrobiliśmy wszystko, co tylko można było, żeby ta lista była jak najpełniejsza. Zbieraliśmy dane, apelowaliśmy do rodzin i bliskich poprzez ogłoszenia, również w kościele, weryfikowaliśmy wcześniej pozyskane informacje, szczególnie dotyczące brzmienia nazwisk, a także imion, bo czasem się one różniły w różnych relacjach – mówi Ludwik Piechaczek. - Na początku spodziewałem się, że tych ofiar będzie może 30, maksymalnie 50 – dodaje. Rzeczywistość okazała się o wiele brutalniejsza.
W uroczystości wzięli udział przedstawiciele władz powiatu: wicestarosta Grzegorz Kamiński, przewodniczący rady powiatu Eugeniusz Wala, włodarze gminy Godów: wójt Mariusz Adamczyk i przewodniczący rady gminy Antoni Tomas. Oprócz nich kwiaty i znicze pod tablicą złożyło wielu mieszkańców Skrzyszowa, potomków pomordowanych w czasie wojny. Tablica została poświęcona przez księży: Tatarczyka i Pyrchałę. Artur Marcisz