Pierwszy punkt został w Turzy
PIŁKA NOŻNA – III liga
Unia Turza Śl. podejmowała w niedzielę Gwarka Tarnowskie Góry. Goście przyjechali do Turzy podwójnie zmotywowani. Wygrali trzy ostatnie mecze ligowe i chcieli kontynuować zwycięską passę. Przede wszystkim jednak chcieli się zrewanżować Unii za baraże o wejście do III ligi sprzed ponad roku. Wtedy to Unia dwukrotnie Gwarka pokonała i ekipa z Tarnowskich Gór musiała poczekać z awansem do kolejnego sezonu.
Kibice jeszcze wygodnie się na trybunach nie rozsiedli, a już gospodarze przegrywali. W 30. sekundzie meczu niefrasobliwość piłkarzy Unii, którzy na własnym przedpolu stracili piłkę, wykorzystał Tadeusz Urbainczyk. Napastnik gości znalazł się w sytuacji sam na sam z Marcinem Musiołem i choć bramkarz Unii zdołał odbić piłkę, to ta i tak wpadła do bramki. - Mieliśmy przyjąć Gwarka w środkowej części boiska, mieliśmy tam utrzymać się przy piłce i z tego środka boiska mieliśmy nękać Gwarka piłkami za ich linie obrony – powiedział Józef Dankowski, trener Unii.
Początek jego drużyna miała więc fatalny, ale być może po części również dzięki temu kibice obejrzeli ciekawy meczu. Goście postraszyli jeszcze kilkoma uderzeniami w wykonaniu Sebastiana Pączki, ale to gospodarze z upływem kolejnych minut zaczęli przejmować inicjatywę, a ich akcje były coraz ciekawsze. Wreszcie w grze Unii było widać pomysł. W pierwszej połowie brakowało jednak albo ostatniego podania, albo wykończenia. W 36. minucie Unia mogła zarówno gola stracić, jak i go strzelić. Najpierw Musioł w sobie tylko wiadomy, ekwilibrystyczny sposób, widziany raczej na boiskach piłki ręcznej odbił nogą, zmierzającą do bramki futbolówkę. W odpowiedzi, po błędzie defensorów Gwarka w sytuacji sam na sam znalazł się Dariusz Pawlusiński. Bramkarz gości Andrzej Wiśniewski sparował piłkę pod nogi Hanzla, a napastnik Unii... również przegrał potyczkę z Wiśniewskim.
Po zmianie stron Unia niemal całkowicie przejęła inicjatywę. Na bohatera spotkania wyrósł Sławomir Musiolik, który dobrze na lewej stronie współpracował z Piotrem Glencem. W 54. minucie Musiolik na połowie Gwarka odebrał piłkę zawodnikowi gości, po czym pognał w pole karne i na jego granicy został sfaulowany przez wracającego obrońcę. Sędzia uznał, że stało się to już w polu karnym i wskazał na „wapno”. Jedenastkę pewnie wykorzystał Hanzel.
Musiolik wyraźnie nabrał ochoty do gry i w kolejnych minutach raz za razem szarpał defensywę gości, zamęczając niemiłosiernie swojego vis-a vis, czyli Jakuba Dyląga. To jego na kwadrans przed końcem meczu ograł w dziecinny sposób na lewej flance - po pięknym krosowym podaniu, przesuniętego przed linię defensywy Kamila Kuczoka - i z ostrego kąta strzelił mocno na bramkę. Wiśniewski zdołał odbić piłkę, ale przy dobitce Hanzla nie mógł już nic zrobić.
Korzystnego wyniku Unii nie udało się jednak utrzymać. W 82. minucie po centrze z rzutu rożnego piłka trafiła do stojącego na linii pola karnego Adriana Sikory, a pozostawiony bez opieki rezerwowy gości, uderzył bez przyjęcia. Futbolówka poleciała na dalszy słupek i ocierając się od niego, wpadła do bramki. - Sytuacji mieliśmy co niemiara. Pozbieraliśmy się po tej nieszczęsnej bramce w 30 sekundzie meczu, a potem było dobrze, ale nieskutecznie. Dlatego trochę szkoda – powiedział po meczu trener Dankowski. Szkoda tym bardziej, że Unia rozegrała naprawdę dobre i ciekawe zawody. (art)
Unia Turza Sl. 2:2 Gwarek Tarnowskie Góry
BRAMKI: Hanzel (55. k), (75.) - Urbainczyk (1.), Sikora (82.)
UNIA: Musioł, Staniczek, Kuczok, Zarychta, Okraszewski (46. Dawid Pawlusiński), Glenc, Gładkowski (72. Domin), Musiolik, Dariusz Pawlusiński, Szymiczek, Hanzel. Trener Józef Dankowski.
GWAREK: Wiśniewski, Dyląg, Dzido, Jarka, Timochina, Śliwa, Stanik (58. Sołdecki), Pączko, Pach, Urbainczyk (67. Sikora), Cymerys. Trener Krzysztof Górecko.