Jerzy Luks z Garlanda – cz.II
W 1942 r. podczas osłony konwoju PQ16 płynącego do Murmańska, „Garland” zostaje poważnie trafiony. Okręt jednak nie przestaje strzelać. Na pokładzie zabici i ranni. Ich miejsce zajmują kucharze i inni pomocnicy. Znane stały się słowa polskiego marynarza wypisane po angielsku jego krwią na „Garlandzie”: „Poland how sweet it is to die for thee! „J.Winton w swej książce opisuje atak 13 U-bootów z 10 na 11 marca 1943 r. na konwój HX228 (60 statków). Został po nocnej bitwie odparty przez brytyjskie, francuskie i polskie niszczyciele tj. „Burzę” (z kotwicą wykutą w Rybniku !) i „Garlanda”. W wydanej w 1996 r. książce „Arctic Convoys” R. Woodman opisuje losy i walki w obronie konwoju PQ16 osłanianego m.in. przez „Garlanda”.
Pod wodzą komandora
Pan Jerzy Luks pamięta dobrze swego ostatniego dowódcę komandora Mariana Kadulskiego (1909–1998). Po służbie na „Błyskawicy” i innych zadaniach został 22.12.1945 r. dowódcą „Garlanda” i wziął udział w ostatniej operacji wojennej „Deadlight”, w której zatopiono U–1010 ogniem artyleryjskim 07.01.1946 r. Komandor Kadulski słynął z opanowania w najcięższych sytuacjach. Jerzy Luks na swym okręcie zawijał do portów w Danii, Norwegii (Oslo, Trondheim, Narvik, Spitsbergen) i innych krajów. Pamięta np. jak do „Garlanda” podpłynął kuter zaopatrzeniowy z żywnością. Tymczasem po przeciwnej burcie przepłynął blisko wielki okręt i mały kuter nabrał takiego przechyłu, że wszystkie akurat przenoszone kotlety zatonąły. W efekcie załoga została skazana na przymusową głodówkę. Na „Garlandzie” służył także kpt. Witold Wojciechowski jako zastępca dowódcy.
Eskorta
Z materiałów fachowych zbieranych pilnie przez pana Jerzego całymi latami, a ostatnio także przez wnuki wynika, że „Garland” (zbudowany w szkockim Glasgow, wodowany 24.10.1935 r.) był niszczycielem, który w trakcie wojny dostosowano do standardów okrętu typowo eskortowego, tzn. zmniejszono siłę dział głównych (120 mm) , a zwiększono inną broń. W 1944 okręt miał zamiast dwóch sześć działek plot 20 mm Oerlikon, 4 wyrzutnie torped kal. 533 mm, 1 miotacz pocisków głębinowych typu Hedgehog (czyli „Jeż”), 1 miotacz bomb głębinowych, 2 wyrzutnie bomb głębinowych i 2 wurzutnie niekierowanych przeciwlotniczych pocisków rakietowych. „Garlandowi” nie zmieniono nazwy na polską, gdyż jest to najstarsza znana Brytyjczykom nazwa ich okrętu (z 1242 r.) Pierwsze zadanie polskiej załogi polegało na eskorcie konwoju w 1940 na M.Śródziemne. Niejeden konwój eskortował. Walka w obronie w/w PQ16 przyniosła mu sławę (25 zabitych, 43 rannych). Potem zakładał bazy brytyjskie na Azorach. W 1944 było zachodnie wybrzeże Afryki. Latem tego roku chronił lądowanie aliantów w południowej Francji. Potem zwalczał wrogów na M. Egejskim. Okręt służąc w PMW przepłynął 217000 mil morskich (tylko „Piorun” miał więcej –218000). Po wojnie uczestniczył w zatapianiu zdobytych U–bootów.
Okrętem dowodzili : kmdr A. Doroszkowski (05.1940–10.1940), kmdr K. Namieśniowski (10.1940–01.1942), kmdr H. Eibel (10.1942–11.1942), kmdr por. St. Biskupski (11.1942–05.1945), kmdr por. K. Hess(05.1945–12.1945) i kmdr M. Kadulski (12.1945– 09.1946). I tego ostatniego najlepiej pamięta nasz bohater – por. Jerzy Luks. Pamięta swój okręt, z którego jest bardzo dumny. To był nowoczesny okręt – wyporność 2000 ton, długość blisko 100 m, szerokość 10 m., moc silników 34000KM dawała niezłą prędkość 35,5 węzła. Zasięg 5500 mil morskich, załoga w pełni 145 osób. Okręty amerykańskie tej klasy z czasów II wojny były używane jeszcze w latach 90–tych XX wieku.Pokrewnym „Garlandowi”, ale całkowicie polskim okrętem (po w/w przeróbkach była „Burza”.
Jerzy Luks pełnił ważne zadanie – z 8 kolegami obsługiwał działko plot. Bardzo ważnym członkiem załogi – był pies Maciek. Podobno, gdy załoga schodziła na ląd nie dało się go utrzymać na okręcie. Zawsze wiedział kiedy się wymknąć, zbiec po trapie i zająć w autobusie odpowiednie miejsce...
Michał Palica